wtorek, 11 marca 2014

Caspar David Friedrich: Człowiek wobec potęgi gór


Muzyka: Bruce Smeaton "Climbing the rock" (ze ścieżki dźwiękowej filmu "Piknik pod Wiszącą Skałą")









Caspar David Friedrich "Skały kredowe na Rugii".

"Chalk Cliffs on Rugen" by Caspar David Friedrich.







Caspar David Friedrich (1774-1840) to kolejny z malarzy zaliczany do grona romantyków. Świadczy o tym głęboka symbolika i uduchowienie przepełniająca jego płótna. Z tą różnicą, że zamiast poszukiwać natchnienia w starogermańskiej mitologii, swoją uwagę zwrócił na  krajobraz. Będąc jednocześnie człowiekiem głębokiej wiary, pojmował naturę jako łącznik i odbicie absolutu - Boga. Na preferencjach i charakterze niemieckiego artysty szczególnie zaważyło dzieciństwo i traumatyczne przeżycia związane ze śmiercią matki i brata, który utonął ratując go po wypadku na łyżwach. Swoje dołożył też ojciec przyszłego malarza Adolph, wychowując chłopca w surowym duchu protestantyzmu. Spowodowało to, że młody Friedrich był zamknięty w sobie i mrukliwy. 


Studia malarskie i terminowanie u niemieckich mistrzów nieco rozproszyło mroki jego duszy. Genialny młodzian uwielbiał długie podróże po górach. Podczas nich z uwagą rysował rozmaite powyginane drzewa, ruiny starych cmentarzy i opactw,  poszarpane szczyty i granie. W połączeniu  z zasnutym chmurami i mgielnymi oparami niebem jego obrazy stanowiły oryginalny i monumentalny hołd oddany naturze. Człowiek zwykle pokazany jest jako mały i bezbronny widz wspaniałego spektaklu natury. Niekonwencjonalność dzieł szybko doceniona została przez koneserów sztuki. Jego klientem był m.in. car Mikołaj I Romanow. Powodzenie materialne zbiegło się ze szczęściem rodzinnym. Friedrich ożenił się, a wkrótce na świat przyszła trójka jego dzieci. Pogodne usposobienie żony jaskrawo kontrastujące z charakterem malarza tylko na moment uwolniło go od melancholii i fatalizmu. To właśnie wtedy, świeżo po ślubie w 1818 r.na podstawie szkiców z podróży do Rugii powstał jeden z najsłynniejszych obrazów Friedricha : 



"Skały kredowe na Rugii".  Można je traktować jako jego malarski manifest i wizualizację filozofii życiowej.
 Potrzaskane skały białym urwiskiem otwierają się w kierunku morza. Zapierający dech w piersiach krajobraz podziwiają z krawędzi przepaści trzy osoby (identyfikowane przez badaczy jako żona Friedricha, jego przyjaciel i on sam). Z lewej strony  kobieta w szkarłatnej sukni łapie równowagę i chroni się przed upadkiem w ostatniej chwili chwytając dłonią za wystające korzenie. Kilka metrów od niej mężczyzna z odrzuconym kapeluszem trzyma się darni i nieśmiało próbuje zajrzeć w otchłań. Trzecia postać, również mężczyzny stoi na krawędzi oparty o pień karłowatej sosny i  spokojnie patrzy w dal - na pełne morze - gdzie w oddali bielą się trójkąciki żagli. Czym dłużej patrzymy na płótno tym 
bardziej wydaje się nam powyginane i powykręcane. Kątem objęcia przestrzeni malowidło przypomina zdjęcia zrobione za pomocą obiektywu szerokokątnego tzw. rybiego oka.  Krawędzie skał, esowato wygięte gałęzie i porośnięty trawą stok kręcą się, i wywijają, lada chwila góra strząśnie z siebie trzy ciemne ludzkie kamyczki. Unaocznia to jak niepewne jest ludzkie życie, że jest czymś na miarę porostu na skale-  lada deszcz, czy w wiatr może go oderwać i zniszczyć. Wydaje mi się, że nie będzie wielką nadinterpretacją sądzenie, że ukazane postaci reprezentują trzy zupełnie inne postawy człowieka wobec przemijania. Kobieta wydaje się być zaskoczona niebezpieczeństwem, chociaż miejsce w które się wybrała jest bardzo groźne. Opisuje człowieka, który cały czas neguje swoje przeznaczenie i w ostatniej chwili dowiaduje się, że jest śmiertelny. Panicz w kapeluszu być może przedstawia człowieka, który permanentnie boi się umrzeć, to go przytłacza i paraliżuje, przeszkadza w pełni cieszyć się życiem. Trzecia osoba bez strachu patrzy w stronę morza i skał, wie,  że to konieczne, aby wypłynąć na wody wieczności.  

Nawiasem mówiąc ciekawie zaplanowany horyzont sprawia, że wzrok patrzącego na obraz  coraz bardziej wznosi się ku górze. 


Pisząc te słowa coś mi się przypomniało, a mianowicie, że taka konfiguracja : jasne, spiczaste skały,  w oddali morze, statek i urwisko, już na jakimś bardzo znanym obrazie się pojawiły. Przeczucie mnie nie myliło. Drobnych podobieństw można się doszukać. A motyw przemijania, zaznaczony jeszcze gwałtowniej ;)  

Pieter Breugel (starszy) "Pejzaż z upadkiem Ikara"




W dalszych latach los nie był tak życzliwy dla Friedricha. Klienci odwrócili się od dzieł niemieckiego mistrza i zaczęli oceniać jego manierę za przestarzałą. Ponad to z powodu libertyńskich poglądów politycznych nie  został mianowany szefem drezdeńskiej szkoły malarstwa pejzażowego, na co liczył. Pojawiła się depresja i brak weny. Zaniedbanie pracy spowodowało kłopoty finansowe. Na domiar złego przyplątały się poważne kłopoty zdrowotne. Artysta przeszedł  udar mózgu, po którym jednak wrócił do sił. Niestety kolejny paraliż i choroba psychiczna dopełniły dzieła zniszczenia. Caspar David Friedrich zmarł w 1840 r. zostawiając za sobą bezcenny artystyczny spadek, dzięki któremu osiągnął tak upragnioną nieśmiertelność.






"Wędrowiec nad morzem mgły"

"Wonderer above the Sea of Fog"











"Wąwóz skalny"
"Rocky ravine"












"Poranna mgła w górach"
"Morning mist in the mountains"








"Opactwo w dąbrowie"

"Abbey in the Oakwood"











"Morze lodu"
"The Sea of Ice"



Dla odmiany obraz stworzony przez samą naturę -  miejsce akcji filmu "Piknik pod Wiszącą skałą", Australia. Szkoda, że 200 lat temu tak trudne były podróże transkontynentalne. Dzikie, górzyste zakątki Antypodów z pewnością zachwyciłyby niemieckiego mistrza malarstwa krajobrazowego.

czwartek, 25 lipca 2013

William Turner : malarz żywiołów


                                       Muzyka: Vangelis- The Bounty (opening theme)

















William Turner "Statek niewolniczy" (fragment)
"Slave Ship" by William Turner







"Statek niewolniczy" to obraz namalowany przez Williama Turnera w 1840 roku. W czasie początków wielkiej rywalizacji kolonialnej między europejskimi mocarstwami. Na powyższym zdjęciu widzimy statek orzący dziobem grzbiety fal. Z tyłu wodę barwi zjawiskowy zachód słońca. Instna powódź kolorów. Piękne, nieprawdaż? Lecz to tylko fragment dzieła Anglika.  Muzyka zaszczepia niepokój. Gdzieś w szerszej perspektywie czai się rozwiązanie- świadectwo okrutnych praktyk właścicieli niewolników.












Z morskich kipieli, ponad wodę, wystaje kilkanaście ludzkich rąk. To dłonie topiacych się afrykańskich niewolników. Mieli trafić do Brytyjskiej kolonii w Ameryce Północnej, ale właściciel statku postanowił skrępowanych ludzi wyrzucić za burtę. Firmy ubezpieczeniowe płaciły posiadaczom żywego towaru, jeśli niewolnicy "ginęli podczas transportu na morzu". Zapis w umowie, w konsekwencji otwierał furtkę dla tego haniebnego procederu.



Kolejne płótna przedstawiają niezwykłą siłę palety Turnera- malarza epoki romantyzmu, prekursora impresjonizmu.




                                                            "Szybkość, para i deszcz"
                                                             "Rain, steam and speed"




                                                      "Hannibal przekraczający Alpy"

                                                  "Hannibal and his army crossing the Alps"





                                                        "Burza śnieżna na morzu"

                                                                  "Snow storm"





                                               



                                                                "Księżyc w nowiu"
                                                                "The new moon"





środa, 24 lipca 2013

Szczypta impresjonizmu: Pierre Auguste Renoir


                                                   Carlos Gardel- Tango Por una Cabeza














                                          Pierre Auguste Renoir "Taniec w Bougival"

                                         "Dance at Bougival" by Pierre Auguste Renoir











"Myśląca"

"The Thinker"








                                                                "Parasolki"

                                                              "The Umbrellas"








                                                            "Akt wśród trawy"
                                                    "Nude reclining on the grass"













Na dobry początek: Fiodor Bronnikov

Muzyka: Hans Zimmer- Spectres in the fog 













Fiodor Bronnikow "Pitagorejczycy oddający cześć wschodzącemu Słońcu"

“Pythagoreans’ Hymn to the Rising Sun” by Fedor Andreevich Bronnikov






Fiodor Andjejewicz Bronnikow (1827-1902)- rosyjski mistrz malarstwa historycznego i portretowego. Jego obrazy często poruszają tematy religijne. Z płócien o tej treści emanuje specyficzny, mistyczny nastrój. Być może zawdzięczają go  rozproszonemu światłu i pastelowym, przytłumionym kolorom. Wydaje się, że te dwie składowe warsztatu malarskiego Bronnikow doprowadził do perfekcji
.
Rosjanina  pasjonowała starożytna Grecja: porośnięte rzadką roślinnością, skaliste wzgórza Peloponezu; wschód słońca nad lazurowymi wodami Morza Egejskiego, czy  bogato zdobione gliniane amfory. Dodatkowym polem fascynacji dla Bronnikowa, stały się obrzędy religijne, które dzięki swojej wyobraźni starał się zrekonstruować.

 "Pitagorejczycy oddający cześć wschodzącemu Słońcu"

Jak wiadomo politeistyczni Grecy czcią obdarzali pokaźny panteon bóstw. Jednym ze szczególnie wielbionych był Helios- tytan przemierzający codziennie w swoim rydwanie, zaprzężonym w gniade konie, sklepienie nieba. Rosyjski artysta postanowił uwiecznić moment, gdy Helios wyłania się rankiem z ciepłych wód morza i wspina na nieboskłon. Aby go powitać i jednocześnie oddać mu hołd, wyrusza procesja Pitagorejczyków- zwolenników poglądu, iż w centrum wszechświata znajduje sie wielki ogień. Filozofowie niosą w swych dłoniach instrumenty: harfy i piszczałki. Rozśpiewany korowód w pierwszych promieniach jutrzenki osiąga szczyt wzgórza. Pitagorejczycy pokornie padają na kolana. Jedynie ich nauczyciel stoi (oraz jeden z harfistów, zapewne dla zachowania równowagi kompozycji) ,  szeroko rozpostartymi ramionami zdaje się obejmować Słońce. Wydaje się, że tylko on jedyny posiadł mądrość pozwalającą mu w pełni docenić podniosłość chwili. W tle możemy dostrzec zaciekawione melodią i obrzędem- kobiety i dzieci. Niestety, nie dla nich są tajemnice absolutu. Stoją  jak zastygnięte z amforami na głowach- patrzą nie widząc.

 "Poświęcenie posągu Hermesa"
To kolejne płótno na którym pojawia się temat religijnych obrzedów. Tym razem grecki kapłan namaszcza posąg boga złodziei. Ośmioro umięśnionych rąk wkłada postument w wykopany wcześniej otwór. Za chwilę oliwka spłynie strugami po lśniąco białym obliczu wykutym w marmurze.Całość rozjaśnia światło wydobywające się z zagadkowego miejsca. Być może to łaska bogów zstępujaca na pobożny lud.





                                                               "Umierający gladiator"